"Dziennik kata" - John Ellis


Książka, która przeniesie nas 100 lat do tyłu, znajdziemy się w Wielkiej Brytanii i razem z Johnem Ellisem będziemy mu towarzyszyli przy egzekucjach, które musiał dokonać. Przez 23 lata był on urzędowym katem i w tym czasie dokonał aż 203 egzekucje! Myślę, że do dnia dzisiejszego jest to bardzo kontrowersyjny temat, który ma tak samo wielu zwolenników, jak i przeciwników i tak samo było w ówczesnej Wielkiej Brytanii. Powiem Wam szczerze, że ta książka mnie zszokowała! Nie sądziłam ,że podejście do osób, na których miała zostać dokonana egzekucja były traktowane w taki sposób. Zacznijmy od tego, że przeciwko nim odbywał się zazwyczaj długi proces, były apelacje, były odwołania ludzi, zgromadzenia i listy pisane do samego króla. Czasami się udawało, jednak w tej książce zobaczymy bardzo mało takich przypadków. Potem oczywiście więzienie, specjalna pojedyncza cela i całe przygotowanie. Kat przybywał wcześniej, musiał zobaczyć swoją ofiarę i oszacować, jak ustawić szubienice! Kompletnie nie zdawałam sobie z tego sprawy, że przy każdej egzekucji była ona ustawiana specjalnie pod osobę na której zostawała dokonywana egzekucja! Liczył się oczywiście wzrost, waga, budowa i... rodzaj szyi! I po tym kat oceniał jaki dać spad! Przerażające, prawda? Nie zapominajmy, że nie mógł się pomylić, bo wtedy śmierć byłaby ciężka, a on byłby oceniany przez lekarza i inne osoby, które mogły zadecydować o usunięciu go od tej funkcji. To on dbał o to, żeby wszystko przebiegła w jak najbardziej humanitarny sposób, jeśli w ogóle możemy tutaj mówić o humanitarności... 
Nie chce Wam zdradzać więcej, mamy tutaj dużo przypadków, przykładów. Dużo morderców, ofiar, poszkodowanych i kilku uniewinnionych. Tak naprawdę jednak praktycznie nigdy nie wiadomo było, czy egzekucja powinna być wykonywana, czy też nie... 

Komentarze

Prześlij komentarz

Obserwatorzy

Copyright © *Wolne Litery*