"Spowiedź szlachciców 1670. Szczera rozmowa z najgorszym królem Polski" - Christopher Macht, Krzysztof Pyzia
"Spowiedź szlachciców" to książka, która wciąga od pierwszej strony i nie pozwala się oderwać aż do ostatniego zdania. Autor zabiera nas w podróż do XVII-wiecznej Rzeczypospolitej, gdzie zamiast pomnikowego obrazu szlachty dostajemy szczery, barwny i pełen humoru portret ich życia.
Akcja rozpoczyna się w momencie ślubu Michała Korybuta Wiśniowieckiego, a już chwilę później przenosimy się do rozmów z dwoma szlachcicami, którzy otwarcie opowiadają o swoich codziennych (i niecodziennych) perypetiach. To właśnie te dialogi są największym atutem książki – napisane błyskotliwie, pełne ironii i realistycznych detali, wciągają czytelnika w świat pełen biesiad, sejmikowych intryg i pojedynków.
Pod warstwą humoru kryje się też sporo prawdy o ówczesnym społeczeństwie – hierarchii, honorze i ludzkich przywarach. Autor świetnie balansuje między lekką, zabawną formą a ciekawymi historycznymi smaczkami, dzięki czemu książka przypadnie do gustu zarówno miłośnikom literatury rozrywkowej, jak i pasjonatom historii.
Co mnie zaskoczyło, to fakt, jak żywe są postacie – od króla Michała Korybuta, przedstawionego z lekkim przymrużeniem oka, po dwóch szlachciców, którzy z humorem opowiadają o swoim świecie. Nie da się ich nie polubić, nawet jeśli czasem irytują swoimi wybrykami.
"Spowiedź szlachciców" to lektura, która bawi, wciąga i pozwala spojrzeć na historię z innej, lżejszej perspektywy. Świetna na wieczory – nie tylko dla miłośników historii, ale dla każdego, kto szuka książki napisanej z pasją i humorem. Polecam z czystym sumieniem! 😊📚
OPIS OD WYDAWCY
Przenieśmy się do roku 1670. Przed ołtarzem stoją najgorszy król w historii Polski Michał Korybut Wiśniowiecki i jego małżonka Eleonora Habsburżanka. Lada moment po ceremonii rozpocznie się największa popijawa w historii Polski….
Tymczasem władcę odwiedzają dwaj szlachcice – jego wyborcy, bo w Rzeczypospolitej to szlachta obiera królów – a przy tym wielcy pijanice. Opowiadają o czasach, w których przyszło im żyć i pić. Alkohol sprawia, że rozmowa jest wyjątkowo szczera, a uczestnicy nie gryzą się w język… Dowiadujemy się, że do pracy szlachetnie urodzeni mieli sługi i chłopów. Sami zaś skupiali się na hucznych biesiadach, na których wódka, piwo, wino i miód pitny lały się strumieniami. Czasami wyjeżdżali też na sejmy i sejmiki i przy okazji spotykali się z prostytutkami. Gdy te „podstawowe” potrzeby były zaspokojone, sądzili się – z każdym o wszystko – albo wszczynali burdy lub pojedynkowali się. Byleby tylko ich racja i honor zatriumfowały.
Jaka była naprawdę polska szlachta? Dlaczego ichmościowie uderzali głową o posadzkę? Ile potrafili wypić i czemu na biesiadę zabierali ze sobą testament? I jak na to wszystko zapatrywał się król? Niski, gruby, kochający jeść, a do tego skrywający łysinę pod niezliczoną kolekcją peruk? Niech ten dialog będzie dowodem, że najlepsze skecze pisze życie!
Komentarze
Prześlij komentarz