Książka wciągnęła mnie od pierwszych stron. Powiem szczerze, że miałam co do niej pewne obawy. Raczej nie jestem zwolenniczką erotyków, jednak tutaj dostałam zupełnie co innego! Pokazaną mamy historię Anity i uzależnienie, z jakim się ona zmaga. Widzimy jej przemianę, wszystkie wydarzenia, które wpłynęły na to, że akurat teraz znalazła się w tak ciężkim punkcie swojego życia oraz jej myślenie. Autorka książkę napisała dwutorowo. Mamy rozdziały, które dzieją się obecnie oraz przeszłość bohaterki, zaczynając już od jej dzieciństwa. Oczywiście w tej książce nie brakuje seksu. Jest go naprawdę dużo, jednak mamy na niego trochę inne spojrzenie. Widzimy nałóg, autodestrukcję i walkę bohaterki z własnym ciałem.
I nie jest to może górnolotna literatura, w której będziemy zachwycać się stylem i cytatami, ale jest to książka, która ma nam coś do pokazania i która zmusi nas do trochę innego spojrzenia na uzależnienie, jakim jest nimfomania. Ja wcześniej, nigdy nie czytałam o nim żadnej książki i ciesze się, że w końcu miałam z taką styczność. Po jej przeczytaniu musimy zdać sobie sprawę z tego, że jest to takie samo uzależnienie jak każde inne - destrukcyjne i niszczące życie. Do tego tak naprawdę ciężko jest je dostrzec! Widzimy psychikę głównej bohaterki, jej myślenie i jak krok po kroku rozpada się jej życie! Czy uda jej się z tego wyjść? Czy pokona nałóg? Tego nie będę Wam zdradzać!
Ostatnio dość często napotykam tę książkę w blogosferze. Jestem jej bardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuńJestem świeżo po "365 dniach" i wciąż walczę z falami zażenowania. Ale to, co piszesz o "Nimfomance", brzmi jak literatura, a nie przaśny pornol ;) Dobrze, jeśli Autorka zdaje sobie sprawę z tego, czym rzeczywiście jest uzależnienie od seksu, a nie używa go jedynie jako środka do zamieszczenia w książce jak największej ilości "momentów".
OdpowiedzUsuń