"Goniąc czarne jednorożce" - Marek Zmysłowski


Po biografię nie sięgam zbyt często. Czytam tylko takie, które uważam, że mocno mnie zainteresują i są tego warte. Ta nawet nie jest jakiejś słynnej i sławnej osoby, a opis od razu tak mnie zaintrygował, że wiedziałam, że muszę ją przeczytać! 

Książka o polaku, którego historia wydaje się być nieprawdopodobna. O którym zapewne większość z Was nawet nie słyszało, a który dokonał tak dużo i tak wiele się wydarzyło w jego życiu. Historia, bardzo na czasie, w końcu wydarzyła się w ubiegłym roku! To właśnie w tamtym roku, a dokładniej 14 stycznia, został on aresztowany na warszawskim lotnisku. Rząd Nigeryjski wysłał za nim list gończy, był szukany przez Interpol, czy słusznie? Czemu to wszystko w ogóle się wydarzyło. Czy osoba, która miałaby dużo na sumieniu, wiedziałaby, że jest poszukiwana udałaby się na lotnisko i jakby nigdy nic dała paszport do kontroli? Wydaje mi się, że nie! 

Autor na początku pokazuje nam co doprowadziło go do tego momentu, co go ukształtowało i jak wyglądała jego młodość oraz dorastanie. Na pewno sporo przeszedł jeśli chodzi o branże i umiejętność. Zaczynał od zwykłego doradztwa finansowego, słynne “drabinki”, które po pewnym czasie zaczęły mieć bardzo złe opinie! Nic dziwnego, oszukano tak dużo osób! On jednak z tego wyszedł i podziwiam go, że umiał zrezygnować z takich pieniędzy, które tam zarabiał! Potem było budowanie startupów, to czas wchodzenia internetu do polski. Mamy jeszcze go jako barmana, jako osobę z branży pogrzebowej ( oj tutaj to się w polsce działo!), potem wchodzi motoraporter i…. wreszcie mamy początek Afryki! Do niej trafił dzięki zatrudnieniu w firmie rocker internet. Tutaj dopiero się dzieje ! 

Widzimy jak działa kraj “od środka”. Mi te rozdziały zdecydowanie podobały się najbardziej. Autor musi nauczyć się żyć w kraju o zupełnie innych zasadach, innej moralności i innej mentalności ludzi. Widzimy jak działa w Nigerii policja, lotniska, czy zwykły, najprostszy ruch uliczny! Widzimy, że tutaj liczy się osoba, która ma pieniądze i, że dosłownie za wszystko można tutaj zapłacić. Nie ma czegoś takiego jak prawo czy logika - wszystkim kieruje waluta i znajomości! Tutaj bogactwo, to posiadanie swojej własnej ulicy, bo przecież każdy może ją sobie kupić jak tylko chce i go na to stać! Możecie mieć też swojego własnego koguta na samochodzie, lub np. prywatnego policjanta w środku. 
Marek ma za zadanie rozkręcić tutaj portal do rezerwacji hoteli (taki nasz booking). Myślicie, że będzie to proste? Nic bardziej mylnego! Nie ma czegoś takiego jak prawdziwy spis hoteli, nie ma numerów, internetu i normalnych menedżerów czy pracowników. O wszystko trzeba zawalczyć. W końcu… udaje się! Oczywiście po drodze pojawia się mnóstwo problemów, zawiłości i kłopotów, które w tym kraju “jakoś” trzeba rozwiązać. Wszystko jest świetnie opisane, dokładnie i bardzo przystępnym językiem! 

W połowie książki stwierdziłam, że czuje się jakbym rozmawiała z dawno niewidzianym przyjacielem, który opowiada mi jak minęły mu ostatnie lata życia. Totalnie wciągnęłam się w jego historię, opowieści i coraz bardziej chciałam wiedzieć, jak to wszystko się zakończy. Razem z nim jeździłam ulicami tego kraju, przekupywałam celników na lotnisku, pokonywałam Ebolę, odbijałam więzioną polkę i bawiłam się na najlepszych imprezach w Kapsztacie! Z tej książki dowiecie się również bardzo dużo o całej Afryce, autor sporo mówi np. o RPA czy Botswanie. 
Następnie robi się poważnie. Marek inwestuje w co innego, przypadkowo robi sobie wrogów i się zaczyna. Jak widać pieniądze w tym kraju robią wszystko. Nawet Interpol nie jest sobie w stanie poradzić z krajami w których pieniądz, to tak naprawdę władza. Nie będę Wam zdradzała jak się potoczą jego losy, jak zakończy się jego aresztowanie na Okęciu, ponieważ zepsuje Wam to całą książkę. Ja od pierwszych stron z zaciekawieniem czekałam na ten koniec i jestem pewna, że Wy również będziecie! Polecam! 

Komentarze

Prześlij komentarz

Obserwatorzy

Copyright © *Wolne Litery*